30.01.2011

'Nie zmieniaj oczu..'

Niedziela. Cały dzień spędziłam na zabawie z bratem. Poszliśmy na spacer i odkryłam ukryty talent Kuby do fotografowania siostry. Chyba od dziś mój braciszek również będzie robił mi zdjęcia. Kocham tego małego urwisa. Oczywiście czasem mamy w sobie pierwiastki normalnego rodzeństwa. Kłócimy się ale rzadko. Mój brat z zamiłowania jest wędkarzem. Przyznam się szczerze, że potykanie się codziennie o 9 wędek nie jest niczym fajnym. Czasem po prostu mam ochotę je wyrzucić. Ale to jego pasja. Nie jedna z resztą. Kuba jest pasjonatą ryb, dinozaurów i klocków lego. W końcu najgenialniejszą zabawką świata są klocki lego. Sami sobie odpowiedzcie dlaczego. ; )  Dziś mój brat powiedział mi abym nie zmieniała oczu. Ich wyrazu i koloru. Ja nie wiem jak taki siedmioletni urwis może coś takiego powiedzieć. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć wiec tylko przytaknęłam. Pewnie tego nie przeczyta ale... Kuba kocham Cię. Dziękuję, że wtedy gdy potrzebuję się pośmiać jesteś tuż obok i trzymasz mnie za rękę. Taki brat jak Ty to skarb. Tylko czy ja na niego zasłużyłam?

Wiele rzeczy się ostatnio zmieniło. Tylko nie jestem pewna czy na lepsze czy gorsze. Nie radzę sobie. I najlepsze w tym wszystkim jest to, że chyba sama będę musiała wypić piwo, które sobie nawarzyłam.  I bardzo dobrze. Dostałam nauczkę, której już nigdy nie zapomnę. Nigdy więcej nie popełnię tego samego błędu. Nie pozwolę na to.

Wierzyć się nie chce, że to już za chwilę będzie luty. Czas szybko mija. Zdecydowanie za szybko. Nie pozwala sie sobą nacieszyć. Ucieka.. No właśnie ale przed kim? Kto może go gonić? Kto może gonić czas?! Oto pytania, na które nie znam odpowiedzi. Są bez sensu, jak wszystko co się ostatnio dzieje. Chyba powoli robi się ze mnie pesymistka. Nie chcę tego. chciałabym, żeby wszystko było tak jak sprzed miesiąca. Żeby było jak dawniej. Nie będzie. Już nie....

"Nigdy nie wiedziałam czym jest miłość. Nie potrafiłam jej zdefiniować, ani odnaleźć wśród burzy uczuć obracających moim ciałem i umysłem. Wiedziałam, że istnieje. Przecież opowiadało o niej tyle ust, książek i piesni. Widziałam jak tańczy między wilgotnymi wargami zakochanych. Zawsze była blisko ale nigdy nie była na tyle, bym mogła ją poczuć na własnej skórze. I nagle ją odnalazłam. Przez przypadek dotarłam do miejsca, w którym utknęła. Spoczywała w brzuchu w ciemnych zakamarkach między jelitem grubym a żołądkiem. Sięgnęłam po nią, obejrzałam z każdej strony. Gniła. Marszczyła się. Umierała. Umierała a wraz z nią umierały moje marzenia. Tańczyły razem swojego ostatniego mętnego walca. Trzymałam moją miłość w dłoni. Chciałam ją ożywić. Zmusić by znów zatańczyła ogniste tango... Bezsilność zatrzymała wszystko. Moja miłość umarła na mojej dłoni.. Pękła jak bańka mydlana..."


Phil Collins - Look Through My Eyes

Red Hot Chili Peppers- Otherside 

Coma - Pasażer






 W następnym poście będzie artykuł o Katyniu. Mój artykuł, który obiecałam komuś że dodam. Więc będzie. 

Mój fotograf : )



26.01.2011

Pomocy!


Nie długo wrócę. Muszę najpierw poukładać sobie w życiu. Sprawy, które zostały odłożone na bok teraz dają o sobie znać. Dodatkowo coś się skomplikowało... Chcę to naprawić. Nie wiem czy dam rade ehh...   Mam tyle do napisania tutaj. Będzie długa notka. Bardzo długa... Ale to w niedzielę teraz muszę Was zostawić... tylko na trochę.

portrety Agata Różańska

7.01.2011

Witów.

Było cudownie. Góry, śnieg i oni. Akumulatory naładowane i hmmm no aż chce się żyć! Relację z tych 4 dni podzielę na dwa posty. Dziś będzie pierwsza część. A więc...

Coś czuję, że jestem dzieckiem szczęścia. Mój pociąg nie spóźnił się ani minuty! Był punktualnie na dworcu. Przyznam, że byłam w lekkim szoku zwłaszcza po ostatnich informacjach dotyczących ich jazdy i opóźnień. No cóż zostałam mile zaskoczona. Z dworca we Wrocławiu dojechaliśmy do Krakowa. Nawiasem mówiąc Kraków to piękne miasto! Chętnie zatrzymałabym się w nim dłużej aby pozwiedzać, poszwendać się po uliczkach, rynku. Chyba już wiem jak spędzę tegoroczne wakacje;) Wracając do relacji. Do Zakopanego dojechaliśmy autobusem. I tu znowu miła niespodzianka. Na nasz autobus czekaliśmy bagatela 30 min. Fart? Nie wiem ale dobrze mi z tym! Jazda pociągiem była hmmm pozbawiona nudy. Droga wgl. mi się nie dłużyła. Jechaliśmy ponad 5 godzin z czego 2 przespałam a 2 przesiedziałam nad książką. Za to jazda tłocznym autobusikiem (tak, straszne maleństwo) była katorgą. Gorąco, tłoczno. Pod koniec drogi musiałam stać. No tak coś za coś. Ale w końcu dojechaliśmy i jazda do Witowa była czystą przyjemnością. Nie byłam tam ponad rok... Nic się nie zmieniło, no może po za nowymi wyciągami. Są znacznie w lepszym stanie niż kiedyś. Gorące powitanie, podzielenie się emocjami, opowiadanie co się wydarzyło i to co było najlepsze z całej tej wycieczki. JAZDA NA SKUTERACH ŚNIEŻNYCH! Niestety nie mam zdjęć z tej jazdy. Szkoda. Drugiego dnia zabrali nas na kulig. Konie były przepiękne! Tak zachwycam się tymi zwierzakami od małego. Jazda przez Dolinę Chochołowską, ciepłe picie i górale, którzy niesamowicie 'zdzierali' gardło  (czyt. śpiewali) no czy może być coś lepszego? Jechaliśmy jak było jeszcze w miarę jasno jednak kiedy już wracaliśmy było strasznie ciemno. I to ma swój urok. Zwłaszcza gdy zapalaliśmy sztuczne ognie. No w końcu zbliżał się sylwester! Wpadaliśmy już w jego rytm. Cztery sanie, ponad 12 osób, z którymi po prostu nie sposób się nudzić (rasa studencka jest nieobliczalna!) i tylko 5 godzin do północy! Było cudownie. Z samego sylwestra nie mam zdjęć. Wtedy nie myślałam o robieniu ich. Wolałam wykorzystać ten czas na śmianie się z nimi. W końcu górale z nimi nie można się nudzić! Granie na skrzypcach a raczej próbowanie na nich grać było hmm dość zabawne, zwłaszcza gdy dźwięki jakie spod mojego smyczka wychodziły były no przyznajmy sobie szczerze nie najlepsze. Mimo to dalej usiłowałam na nich grać. Hmm nie było tak źle. ;) Wybiła północ. Fajerwerki, życzenia, szampan i co chwila telefony od znajomych z życzeniami. Tak spędziłam sylwestra. Ten był najlepszy jak do tej pory. Przyszły będzie jeszcze lepszy! Taki mam plan. Spać poszłam po 3. Sen zabierał mnie i no cóż poległam. Za to jestem z siebie dumna bo wstałam o 8 i nie czułam zmęczenia! TAK! 

Na dziś to koniec. Jestem pewna, że ktoś będzie miał do mnie pretensje, że moja notatka jest zdecydowanie za krótka. No trudno. Następnym razem bardziej się postaram! 





Stefan się spisał! ;)