Dziecięca euforia. Tak właśnie się czułam gdy w sobotę rano wyjrzałam za okno. I co zobaczyłam? Świat pokryty warstwą białego puchu. Nie była to jakaś wybitnie wielka warstwa ale była i tylko to się liczy. Tak jak wszyscy narzekają na aktualną pogodę, że zimno, biało, ponuro, nie ma jak zdjęć robić, tak ja dumnie będę krzyczeć iż KOCHAM zimę! Magia. To słowo moim zdaniem idealnie pasuje do tej pory roku. To uczucie gdy idziesz a pod stopami skrzypi śnieg. Mmmmm.... Czekam z utęsknieniem aż napada go więcej. Będzie się działo. Zasypię blog toną zdjęć o zimowej scenerii. Będziecie musieli to jakoś wytrzymać.
Miałam za zadanie napisać list. Wcielić się w postać zagubionego człowieka. I wszyło coś takiego...
Drogi Człowieku!
Mieszkam na wyspie Tu. Potrzebuję pomocy. Gubię się na niej. Zapytasz pewnie 'Jak można się zgubić na własnej wyspie?'. Otóż można. Każdego dnia toczę na niej bitwę. Staram się wygrać wojnę. Wojnę z samotnością, bólem, cierpieniem i zobojętnieniem. Nie raz już poległam. To nie takie proste. Muszę spokojnie obmyślić strategię i taktykę jaką będę się kierować w czasie bitwy. Jest mi ciężko. Aktualnie walczę z rzeczywistością i szala zwycięstwa jak na razie jest po jej stronie. Wykańcza mnie w każdy możliwy sposób. Nie ma litości. Pokazuje, że w dzisiejszych czasach nie ma miejsca dla naiwnych i kreatywnych ludzi. Przebiegłość, egoizm, spryt. Dojście do celu po trupach. To jest dziś ważne. Problem w tym, że ja nie należę do tych ludzi preferujących te wartości i zasady. Jestem wybrykiem natury i pasuje mi to. Problem w tym, że jestem sama. Samotność wykańcza. Prowadzi do szaleństwa, obłędu i załamania. Czy ja już się załamałam? Popadłam w obłęd? Zwariowałam? Nie wiem, nie potrafię tego określić. To nie takie proste. Potrzebuję wsparcia. Kogoś kto mnie przytuli i pocieszy. Kogoś kto wysłucha moje smutki. O nic więcej nie proszę. O nic więcej nie śmiałabym prosić. Chcę tylko ratunku. Chcę zamknąć rozdział zatytułowany "Samotność" w moim życiu. To miał być nic nie znaczący epizod a okazało się że to właśnie ona zagarnęła główną rolę. Bezczelna. Usiłuję się jej pozbyć na każdy możliwy sposób. Ona jest pasożytem wysysającym ze mnie życie. Ostatnie pierwiastki życia. Tylko Ty możesz mi pomóc. Zabierz ją ode mnie! Wyrzuć i powiedz, żeby zostawiła mnie w spokoju! Niech nie wraca! Zabierz ode mnie tą samotność! Proszę...
Ratuj...!
Jakoś dziwnie jestem zadowolona z tego co napisałam. Ten list po części jest ode mnie. Wcieliłam się w tą postać. Chyba aż za bardzo...
Kilka osób zachęcało mnie abym napisała książkę. Ok ale o czym? Nie mam pojęcia. Pomysł jest super ale... No właśnie, nie wiem jak się do tego zabrać. Chyba jeszcze nie dojrzałam do tak odpowiedzialnej decyzji. Do podjęcia się takiego wyzwania. Z tym, że jak już ktoś podrzuci mi taki pomysł nie umiem z niego zrezygnować.
W następnym poście pokażę w końcu swoje prace. Tak jak obiecałam. No i będzie zdana relacja z dnia 6 grudnia;)
Jak na razie odsyłam Wam TU. Uwielbiam sposób w jaki ta dziewczyna pisze.
Jak na razie odsyłam Wam TU. Uwielbiam sposób w jaki ta dziewczyna pisze.