18.05.2011

I'll be back, I promise.

I'll be back, I just have to win the black reality and now I'm here. I know that I lack the systematic but .. so much going on lately. Tours, bonfires, barbecues, assessments, papers, letters ... Oh happening and I can not wait to write about everything here .. But this later ... For 4 days ...





Wrócę, muszę tylko wygrać z szarą rzeczywistością i już tu będę. Wiem, że brak mi systematyczności ale.. tyle sie ostatnio dzieje. Wycieczki, ogniska, grille, oceny, referaty, listy... Oj dzieje się i nie mogę się doczekać aż o wszystkim tutaj napiszę.. Ale to później... Za 4 dni...

3.05.2011

devil tail nabbed

I never knew what love is. I could not define it, or to find amongst a storm of feelings rotating my body and mind. I knew there. But many told about her lips, books and songs. I saw her dance between the wet lips of lovers. She was always close but never was so that I can feel it for yourself. And suddenly I found it. By chance I got to the place where stuck. Rested in the stomach in the dark recesses of the large intestine and the stomach. Reached at her, watched from every angle. Rot. Frowned. Dying. Dying and with it my dreams were dying. Danced together his last opaque cylinder. I held my love in your hand. I wanted to revive it. Force you to dance again, the fiery tango ... Helplessness stopped everything. My love has died on my hands .. Burst like a bubble ...


Wczorajszy dzień był pełen bólu i radości. Radości bo Ojciec Święty został wyniesiony na ołtarze. Uroczystość beatyfikacyjna była piękna. Ukazywała wiarę, wiarę niezłomną i wieczną. Miłość, która wciąż trwa i trwać będzie. Tyle Polaków jak i innych ludzi było tam w Rzymie… każdy z nich chciał oddać cześć słudze bożemu. Jednak wieczorem gdy oglądałam film o Janie Pawle II nie mogłam przestać płakać. Był człowiekiem, który tyle wycierpiał. Był człowiekiem niezwykłej wiary, kto bardziej od niego kochał Boga? Totuus tuus. I nic więcej nie trzeba mówić. Czasem milczenie jest bardziej wymowne od tuzinów słów.

W niedzielę odwiedziliśmy wesołe miasteczko. No cóż trzeba przyznać, że rewelacyjne to ono nie było ; ) Jednak mój braciszek doskonale sobie poradził z nudą i natychmiast postanowił skorzystać ze wszystkich możliwych atrakcji. Po  całej tej zabawie, udaliśmy się na pizzę. Ja nie wiem jak Kuba może zmieścić w swoim brzuszku (!) aż 4 kawałki pizzy. Podziwiam go. : )

Dziś dużo zdjęć, jak nigdy ; ) Są mojego autorstwa, natomiast te na, których jestem ja wykonała Agata.