Było cudownie. Góry, śnieg i oni. Akumulatory naładowane i hmmm no aż chce się żyć! Relację z tych 4 dni podzielę na dwa posty. Dziś będzie pierwsza część. A więc...
Coś czuję, że jestem dzieckiem szczęścia. Mój pociąg nie spóźnił się ani minuty! Był punktualnie na dworcu. Przyznam, że byłam w lekkim szoku zwłaszcza po ostatnich informacjach dotyczących ich jazdy i opóźnień. No cóż zostałam mile zaskoczona. Z dworca we Wrocławiu dojechaliśmy do Krakowa. Nawiasem mówiąc Kraków to piękne miasto! Chętnie zatrzymałabym się w nim dłużej aby pozwiedzać, poszwendać się po uliczkach, rynku. Chyba już wiem jak spędzę tegoroczne wakacje;) Wracając do relacji. Do Zakopanego dojechaliśmy autobusem. I tu znowu miła niespodzianka. Na nasz autobus czekaliśmy bagatela 30 min. Fart? Nie wiem ale dobrze mi z tym! Jazda pociągiem była hmmm pozbawiona nudy. Droga wgl. mi się nie dłużyła. Jechaliśmy ponad 5 godzin z czego 2 przespałam a 2 przesiedziałam nad książką. Za to jazda tłocznym autobusikiem (tak, straszne maleństwo) była katorgą. Gorąco, tłoczno. Pod koniec drogi musiałam stać. No tak coś za coś. Ale w końcu dojechaliśmy i jazda do Witowa była czystą przyjemnością. Nie byłam tam ponad rok... Nic się nie zmieniło, no może po za nowymi wyciągami. Są znacznie w lepszym stanie niż kiedyś. Gorące powitanie, podzielenie się emocjami, opowiadanie co się wydarzyło i to co było najlepsze z całej tej wycieczki. JAZDA NA SKUTERACH ŚNIEŻNYCH! Niestety nie mam zdjęć z tej jazdy. Szkoda. Drugiego dnia zabrali nas na kulig. Konie były przepiękne! Tak zachwycam się tymi zwierzakami od małego. Jazda przez Dolinę Chochołowską, ciepłe picie i górale, którzy niesamowicie 'zdzierali' gardło (czyt. śpiewali) no czy może być coś lepszego? Jechaliśmy jak było jeszcze w miarę jasno jednak kiedy już wracaliśmy było strasznie ciemno. I to ma swój urok. Zwłaszcza gdy zapalaliśmy sztuczne ognie. No w końcu zbliżał się sylwester! Wpadaliśmy już w jego rytm. Cztery sanie, ponad 12 osób, z którymi po prostu nie sposób się nudzić (rasa studencka jest nieobliczalna!) i tylko 5 godzin do północy! Było cudownie. Z samego sylwestra nie mam zdjęć. Wtedy nie myślałam o robieniu ich. Wolałam wykorzystać ten czas na śmianie się z nimi. W końcu górale z nimi nie można się nudzić! Granie na skrzypcach a raczej próbowanie na nich grać było hmm dość zabawne, zwłaszcza gdy dźwięki jakie spod mojego smyczka wychodziły były no przyznajmy sobie szczerze nie najlepsze. Mimo to dalej usiłowałam na nich grać. Hmm nie było tak źle. ;) Wybiła północ. Fajerwerki, życzenia, szampan i co chwila telefony od znajomych z życzeniami. Tak spędziłam sylwestra. Ten był najlepszy jak do tej pory. Przyszły będzie jeszcze lepszy! Taki mam plan. Spać poszłam po 3. Sen zabierał mnie i no cóż poległam. Za to jestem z siebie dumna bo wstałam o 8 i nie czułam zmęczenia! TAK!
Na dziś to koniec. Jestem pewna, że ktoś będzie miał do mnie pretensje, że moja notatka jest zdecydowanie za krótka. No trudno. Następnym razem bardziej się postaram!
Stefan się spisał! ;)
Oj jak pięknie! Ależ cudnie, chciałabym być teraz w górach...
OdpowiedzUsuńO tak, Kraków & Zakopane to cudowne miasta ; PP
OdpowiedzUsuńPozdr. ;)
Wow!! cóż za widoki! super!! też bym pojeździła na skuterach śnieżnych. :D
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia! Mam ochotę wyjechać w góry :D
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam Cię na bloga do wzięcia udziału w konkursie :)
http://wildfox7.blogspot.com/2011/01/k-o-n-k-u-r-s.html
Cudne zdjęcia! Aż mi się pobyt w Zakopane przypomniał ;D
OdpowiedzUsuńdziękuję. mam nadzieję, że taką też decyzję podejmę, chociaż w zasadzie ta sprawa chyba trochę mnie przerosła.
OdpowiedzUsuńa Twoja notka przypomniała mi mój niedawny świąteczno-sylwestrowy pobyt w górach- co prawda nie polskich i pewnie nie tak pięknych, ale zawsze *sentyment do Tatr*
pozdrawiam,em ; )
ps. fajnie piszesz, pewnie będę tu częściej ^.^
Zachwycające są te zdjęcia :D
OdpowiedzUsuńBardzo urokliwy blog.Będę tu zaglądać.
Pozdrawiam, Inka.
http://inkainlove.blogspot.com/
świetne zdjęcia , jak również blog ,
OdpowiedzUsuńObserwuję ;)
Piękne zdjęcia, cudowna atmosfera. Oj chciałabym tak, chciała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dzięki :)
OdpowiedzUsuńHehe, ja mieszkam w Krakowie, a jutro wybywam właśnie do Zakopanego :D
Zwęszyłam tu kulig!
OdpowiedzUsuńTakie zimowe zabawy są przewspaniałe!
czy ja dobrze zrozumiałam, że nazywasz swój aparat "Stefan"? jeśli tak, to jestem w szoku, bo mój N. to Wincenty ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
A.
Świetne, świetne zdjęcia :)Chciałabym być na twoim miejscu ;) Ps. Mój aparat nazywa się (tadam tadam)...Florian :D
OdpowiedzUsuń