Dni lecą. Za oknem pada śnieg, jest okropnie zimno.
"Nigdy
nie wiedziałam czym jest miłość. Nie potrafiłam jej zdefiniować, ani
odnaleźć wśród burzy uczuć obracających moim ciałem i umysłem.
Wiedziałam, że istnieje. Przecież opowiadało o niej tyle ust, książek i pieśni. Widziałam jak tańczy między wilgotnymi wargami zakochanych.
Zawsze była blisko ale nigdy nie była na tyle, bym mogła ją poczuć na
własnej skórze. I nagle ją odnalazłam. Przez przypadek dotarłam do
miejsca, w którym utknęła. Spoczywała w brzuchu w ciemnych zakamarkach
między jelitem grubym a żołądkiem. Sięgnęłam po nią, obejrzałam z każdej
strony. Gniła. Marszczyła się. Umierała. Umierała a wraz z nią umierały
moje marzenia. Tańczyły razem swojego ostatniego mętnego walca.
Trzymałam moją miłość w dłoni. Chciałam ją ożywić. Zmusić by znów
zatańczyła ogniste tango... Bezsilność zatrzymała wszystko. Moja miłość
umarła na mojej dłoni.. Pękła jak bańka mydlana..." Jak to dobrze, że to już przeszłość, jak to dobrze, że moja miłość wciąż i wciąż na nowo tańczy swoje ogniste tango.
Perełki - szkoda tylko, że tak ciężko je dostać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli jesteś anonimowy - proszę podpisz się : )